Pamiętam, gdy byłam dzieckiem i kary i nagrody były na porządku dziennym. Nie u mnie w domu, ale w domu moich znajomych. Pamiętam jak koleżanki nie mogły wyjść na podwórko, bo „miały karę”, kolega opowiadał gdzie ukrył pas przed wywiadówką bo wiedział, że „dostanie” za złe oceny, krzyk dobiegający z korytarza, gdy mama uderzyła kolegę „za karę”, a wszystkie dzieci siedziały w klasie i to słyszały. Wszyscy oni, jak to mówią „byli karani i wyrośli na ludzi”, ale mi na samo wspomnienie robi się strasznie, strasznie smutno. I wkurzam się. Dlatego tak ważne dla mnie jest to, żeby pokazać Wam, ile szkody wywołują kary. A skoro o karach, to nagród też nie może zabraknąć :).
O karach słów kilka…
1. Stosując kary, własnym przykładem pokazujemy dziecku, że przemoc fizyczna lub psychiczna jest odpowiedzią na trudności w relacji. Dajemy dziecku przekaz, że jeśli ktoś nie zachowuje się tak jak my uważamy za właściwe, to należy go ukarać poprzez uderzenie, ignorowanie, odrzucenie, czy groźbę. Mówimy dziecku, że silniejszy wygrywa.
2. Aby ukarać, musimy założyć, że dziecko miało złe intencje – że zrobiło coś specjalnie, nam na złość, żeby nas zdenerwować. Łatwo wtedy zatrzymać się tylko na poziomie zachowania i nie próbować odkryć jego przyczyn. Stosowanie kar jest często związane z pominięciem dialogu z dzieckiem i próby zrozumienia kontekstu sytuacji. Podczas, gdy zachowanie jest tylko czubkiem góry lodowej, której pozostałą część ignorujemy. Jeśli zdobędziemy się na tyle otwartości, aby przyjrzeć się temu, co stoi za danym zachowaniem możemy zobaczyć bardzo ważne powody, potrzeby i prośby. Trudną sytuację warto potraktować jako kolejną okazję, aby poznać nasze dziecko i zbliżyć się do niego.
3. Kiedy karzemy dziecko, to nie sprawiamy, że kolejnym razem zachowa się inaczej, bo rozumie i wyznaje wartości idące za alternatywnym działaniem, ale dlatego, że będzie chciało uniknąć kary. Dziecko, które jest karane skupia się na uniknięciu kolejnej kary, a nie na zmianie swojego zachowania. Dlatego może nie tyle, starać się w „niepożądany” sposób nie zachowywać, ale zrobić to tak, aby nie zostać przyłapanym.
4. Spróbujcie sobie wyobrazić, że wasz partner/ka mówi, że kocha Was najbardziej na świecie i dlatego musi Was ukarać i nie odbierać od Was telefonu przez tydzień. Dla Waszego dobra. Czy tylko mi tutaj coś nie gra? Bo jak wytłumaczyć dziecku, że sprawianie mu przykrości jest wyrazem miłości i troski? Ja nie potrafię pogodzić tych dwóch rzeczy.
5. Dziecko, które zostało ukarane, skupia się na tym jaką karę dostało, a nie na zdobywaniu „nauki” płynącej z ukarania, o którą przecież rodzicom chodzi. Dlatego większość osób potrafi sobie z łatwością przypomnieć jaką karę dostali, natomiast nie pamiętają, co takiego zrobili.
6. Kary niszczą wewnętrzną motywację dziecka i uczą zewnątrzsterowności, w ocenie co jest złe a co dobre. Oznacza to, że według karzących rodziców, dziecko musi usłyszeć od kogoś innego co jest dobre, a co złe, nie ufając przy tym sobie. Wyznajemy taką filozofię w przypadku dzieci, mimo, że na co dzień spotykamy się z sytuacją, gdy wielu dorosłych ma różne systemy wartości i te same zjawiska ocenia jako dobre lub złe.
A co z nagrodami?
Co się dzieje, gdy wychowanie dziecka w dużej mierze opiera się na nagrodach? Przede wszystkim niszczymy w ten sposób wewnętrzną motywację dziecka. Oznacza to, że na początku, dzieci wykonują pewne czynności dla samej czynności – bo sprawia im to przyjemność, bo lubią pomagać, bo coś je interesuje. Natomiast, gdy za czynności, które dziecko robi samo z siebie, zaczynamy je nagradzać, to traci ono z oczu pierwotny powód wykonywania danej aktywności i kieruje się wyłącznie obecnością nagrody. Co więcej, dziecko, zgodnie z logiką nagradzania, zaczyna domagać się nagrody za wszystko co robi. A z doświadczenia wiem, że to jest rzecz, która już tak bardzo nie podoba się rodzicom.
Brak nagrody może być także odbierany jako kara, a co za tym idzie, relacja między rodzicem i dzieckiem staje się warunkowa. Dziecka zaczyna myśleć, że jeśli zachowa się tak jak tego wymaga rodzic, a nie tak jak samo uważa za słuszne, to dostanie nagrodę i akceptację. Tym samym uczymy dziecko, żeby oceniało pewne działania za warte podjęcia, nie dlatego, że przynoszą one mu radość albo że dziecko uważa je za ważne dla siebie, ale dlatego że wiążą się z otrzymaniem nagrody.
Ciekawym spostrzeżeniem, o którym mówi Agnieszka Stein jest to, że te elementy, którymi często nagradzamy dzieci, czyli słodycze czy czas przy komputerze, są też elementami od których dzieci się często uzależniają. Powodem tego może być fakt, że poprzez nagradzanie dziecka jakimś elementem, zwiększamy atrakcyjność tego elementu w jego oczach.
O co nam chodzi w wychowaniu dziecka?
Kary i nagrody są tak popularne, bo są skuteczne. Skuteczne w takim sensie, że rodzic uzyskuje porządane zachowanie i to praktycznie natychmiast. Ta skuteczność odnosi się jednak tylko do poziomu zachowania, natomiast niewiele ma wspólnego ze zrozumieniem charakteru sytuacji. Dziecko zachowuje się w pożądany sposób, nie dlatego, że rozumienie, że jego zachowanie rani innych, ale dlatego, że nie chce zostać ukarane. W efekcie, nie ma przestrzeni i zachęty do refleksji na temat wpływu jego zachowania na innych ludzi, uczuć swoich i innych osób, potrzeb stojących za zachowaniem i innych sposobów radzenia sobie z trudnościami.
Ja uważam, że w wychowaniu nie chodzi o wyegzekwowaniu konkretnych zachowań od dziecka, ale o nawiązanie i wzmacnianie relacji z nim, a także poznanie go jako człowieka. Stosując kary pozostajemy na poziomie zachowań i nie staramy się zrozumieć co się takiego stało w dziecko, że zachowało się w ten sposób. Widzimy etykietę, natomiast nie zastanawiamy się o czym ona nas informuje, o jakich niezaspokojonych potrzebach, o trudnościach, o złym nastroju dziecka.
W wychowaniu chodzi też o dostarczanie dziecku narzędzi do radzenia sobie z trudnościami. Karą, informujemy dziecko o tym czego nie powinno robić, ale zostawiamy go bez informacji co może zrobić. Będąc otwarci na dialog z dzieckiem nie tylko dowiadujemy się więcej o nim, jako o człowieku, ale także sprawiamy, że dziecko dowiaduje się więcej o sobie. Dowiaduje się jak nazywają się emocje, które odczuwa, jak je rozpoznawać, gdzie w ciele można je czuć, jak z reguły na nie reaguje, jak to jest się tak czuć.
Kary, często dotyczą sytuacji kiedy dzieci nie radzą sobie z trudnymi emocjami, dlatego ukaranie na niewiele się zda, jeśli nie pokażemy dziecku innych sposobów wyrażania emocji. Chodzi też o to, żeby być w stosunku do dziecka wyrozumiałym i cierpliwym, i nie oczekiwać, że po jednej rozmowie zastosuje zaproponowane mu narzędzia, bo jest to mało prawdopodobne. Może będzie potrzebowało dziesiątki a może i setki rozmów i sytuacji, w których może je wypróbować. Sednem jest to, że pokazujemy dziecku jak można inaczej, a nie jak w przypadku kary, że nie można wcale.
Faber, J., & King, J. (2017). Jak mówić żeby maluchy nas słuchały. Poradnik przetrwania dla rodziców dzieci w wieku 2-7 lat. Media Rodzina.
Krogulska E., 7 metod wychowawczych, których warto unikać w relacji z dzieckiem, Dzieci są ważne
Krogulska E., Nagrody i kary to dwie strony tego samego medalu. Rozmowa z Małgorzatą Musiał cz.2, Dzieci są ważne
Redakcja serwisu dzieci są ważne, Wychowanie bez nagród i kar. Fragment książki Alfie Kohna, Dzieci są ważne
Stein A., Warunkowe rodzicielstwo – nagrody i kary, Dzieci są ważne
Stein A., Stańczyk M., Stein&Stańczyk: Rozmowy o rodzicielstwie – Dlaczego nie warto nagradzać dzieci?
Stein A., Stańczyk M., Stein&Stańczyk: Rozmowy o rodzicielstwie – Czy kary działają?